vitello vitello
3553
BLOG

Kim pan jest panie Juncker?

vitello vitello Polityka Obserwuj notkę 105

Tytułowe pytanie jest parafrazą wypowiedzi Nigela Farage,  który w ten sposób, dość obcesowo, zaatakował poprzedniego przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuy. Tym samym brytyjski polityk prześmiewczo nawiązał do procedury wyboru przewodniczącego RE, która jest związana z układami i pewnym konsensusem dominujących sił politycznych, a nie demokratycznym mandatem.

Dość podobnie ma się sprawa z przewodniczącym KE, którego kandydaturę wraz z kandydaturami pozostałych członków Komisji zatwierdza Parlament, a mianuje Rada Europejska kwalifikowaną większością głosów. Obywatele Unii nie mają w tej kwestii nic do gadania. Tak konstytuuje się organ wykonawczy Unii, będący biurokratycznym molochem, zatrudniającym 25 tysięcy urzędników i korzystający z doradztwa dwukrotnie większej liczby ekspertów, albo raczej ludzi nazywanych ekspertami. Stąd budżet KE jest iście bizantyjski i sięga 8 miliardów Euro. Oczywiście tym razem obywatele Unii, chociaż głosu nie mają, muszą się na niego złożyć.

Jeżeli ktoś się spodziewa, że wszystkie zabiegi wokół wyboru najlepszych z najlepszych, podobno uznawanych za niezwykle kompetentnych i niezależnych, gwarantują wysokie standardy działania KE, to jest w błędzie. Komisja Europejska ma na koncie całkiem sporo działań niepraworządnych. Do najbardziej spektakularnych należały korupcja i nepotyzm, po których udowodnieniu KE (wtedy pod przewodnictwem Jacquesa Santera) została w 1999 roku po prostu rozwiązana. Aby zapobiec na przyszłość podobnym przypadkom, powołano, zgodnie z najlepszymi biurokratycznymi wzorami, biuro antykorupcyjne OLAF, które miało uniemożliwiać wysokim komisarzom zejście na złą drogę. Były to raczej pobożne życzenia.

Kilka lat później w marcu 2008 roku pojawił się raport 160 organizacji pozarządowych skupionych w koalicji Alter-EU, w którym zarzucano KE dopuszczanie do roboczych grup eksperckich lobbystów i przedstawicieli grup nacisku. W tle sprawy były prace nad likwidacją ograniczeń dotyczących żywności genetycznie modyfikowanej GMO, za którym opowiadała się grupa przemysłowa CBAG. Komisja przyznała, że w swoich pracach korzystała właśnie z tego lobbystycznego źródła. We wspomnianym raporcie Alter-EU pojawiła się informacja o horrendalnie rozdmuchanej liczbie doradców i ekspertów, ocenianej wtedy na 50 tysięcy osób.

Kolejnym skandalem stało się odkrycie poufnej notatki, skierowanej do urzędników KE, aby nie ujawniali oficjalnie swoich prywatnych konszachtów z lobbystami. Miało być „cichosza”. Przecież nie chodziło o to, by ograniczyć wpływy grup nacisku, ale żeby o tym nie mówić.  Mimo to, w roku 2010 Reuters wykrył kolejne, co najmniej dziwne praktyki KE, a mianowicie ukrywanie i preparowanie badań dotyczących stosowania biopaliw.

Ten krótki przegląd niepraworządnych działań Komisji Europejskiej powinien być dzwonkiem alarmowym dla naszego rządu. Samo tłumaczenie i wyjaśnianie polskiego stanowiska, dowodzenie braku intencji łamania konstytucji, powoływanie się na europejskie precedensy - może być niewystarczające. Również podkreślanie braku podstaw prawnych i umocowania traktatowego procedur, jakie wobec Polski chce zastosować KE, zapewne skutku nie przyniosą. Spór musi zostać przeniesiony na grunt stricte prawny, a więc nieuchronne jest zaskarżenie działań Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE. Dysputy w Parlamencie sprawy nie załatwią.

vitello
O mnie vitello

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka