vitello vitello
3189
BLOG

Piętnastu sprawiedliwych?

vitello vitello Polityka Obserwuj notkę 140

Ilu sędziów powinien liczyć Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, jeżeli w Polsce musi ich być piętnastu? Biorąc pod uwagę proporcje demograficzne i pozycję na arenie międzynarodowej, a i niewątpliwie z nimi związaną pośrednio ilość spraw wymagających rozstrzygnięcia przez najwyższy organ sądowniczy, w Stanach tych sędziów powinna być nie mniej niż setka. I setka jest, tyle tylko, że w całej historii USA. Dokładnie było ich stu dwunastu, zaś obecnie urzędujących jest dziewięciu.

U nich dziewięciu, a u nas piętnastu? Może taka rozbuchana kolegialność ma swoje uzasadnienie, bowiem ten amerykański SN bada tylko zgodność z konstytucją działań władzy ustawodawczej i wykonawczej, a nasz TK ma pełne ręce roboty. A to zajmuje się chronieniem budżetu, deklarując orzeczenie zgodności ustawy niezgodnej z konstytucją (aby tylko kiesa państwowa nie ucierpiała), a to pisaniem podkładek pod decyzje polityczne, wywodząc zgrabne uzasadnienie przepadku pieniędzy obywateli w OFE. Jednym słowem jako ciało apolityczne zajmuje się szeroko pojętą polityką.

Sędziowie w naszym TK wybierani są przez organizacje polityczne, czyli partie, co ma gwarantować ich apolityczność. Żarty na bok.  W Stanach sędziowie są z mianowania prezydenta, który autorytarnie ustala kogo uważa za godnego pełnienia tej zaszczytnej funkcji. Dlatego też w obecnym składzie Sądu Najwyższego jest dwóch sędziów mianowanych przez Ronalda Reagana, jeden z mianowania G.H.W. Busha, dwóch z mianowania Clintona, dwóch z mianowania G.W. Busha i dwóch z mianowania Obamy.

Jak widać amerykański SN posiada w swoim składzie sędziów o różnych poglądach, bowiem tajemnicą nie jest, że kolejni prezydenci  wskazywali osoby, które posiadały bliskie im zapatrywania. Jednak to, że jedni są od Reagana, inni zaś od Obamy nie przeszkadza w sprawnym funkcjonowaniu Sądu Najwyższego, w którym zachowana jest różnorodność, ciągłość i kompetentność.

I tu powraca pytanie: dlaczego w naszym TK zasiada aż piętnastu sędziów? Wygląda to na sztuczne mnożenie lukratywnych stanowisk, rozmywanie odpowiedzialności za podejmowane rozstrzygnięcia i wreszcie nieco groteskowe nadymanie wagi wyroków „w składzie nastu sędziów”. Czy byłyby one gorsze, gdyby zostały wydane przez skład na przykład trójosobowy? Rzeczywiście Trybunał orzeka w różnych składach. W pełnym składzie jest to nie piętnastu, ale dziewięciu sędziów, zaś zależnie od charakteru i wagi spraw może być ich pięciu, a nawet trzech.

Lecz nie w liczbie sędziów jest pies pogrzebany. Najgorsza bowiem jest ta absolutnie fikcyjna apolityczność. Ta zaś powinna skłaniać do zastanowienia się nad tym, czy przy utrzymaniu Izby Wyższej Parlamentu, kolejne ciało ingerujące w procesy legislacji jest potrzebne. Jeśli zaś większości wyda się niezbędne, to czy nie należy zmniejszyć jego składu i ograniczyć, a także ściśle wyznaczyć kompetencje.

Powinno to być uwzględnione w projekcie nowej konstytucji. 

vitello
O mnie vitello

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka